17.04.2017

we don't seek death, we seek destruction

zawsze chciałam być mężczyzną. minęły piękne święta polskie, wyjątkowo polskie, bo towarzyszyła im polska piękna pogoda, deszczyk, wiaterek, ciemno o dziewiątej rano.
kto lubi święta w polsce? kto naprawdę lubi cokolwiek w polsce?
trzeba by się cofnąć do samego konceptu lubienia czegokolwiek. co ja lubię?
z okazji świąt udało mi się znowu usłyszeć pytanie co lubię jeść. bo to prawda, że mało rzeczy lubię jeść, a jak już coś lubię, to najchętniej jadłabym to na okrągło. pomidory, makaron, szpinak, brokuły, burgery, steki, frytki, tortije, wszystkie najprostsze rzeczy świata jak tosty z keczupem. majonez. migdały. czekoladę w różnych konfiguracjach i formach. lody i lizaki. baloniki. po prostu jedzenie dla dzieci.
te rzeczy lubię. co lubię w polsce?
piwa kraftowe, na przykład golema. lubię jak jest wolne i idę do parku i jest ciepło. tanie papierosy, tani tytoń. całkiem lubię tę niemal wybitą do nogi prawdziwie inteligentną stronę internetu. książki i nasze mieszkanie w którym te książki stoją na regałach. okazyjne ceny książek. lubię polskich tłumaczy i niektórych polskich poetów, a także polskie memy, chociaż i to nie zawsze.
na pewno nie lubię polskich świąt.
kto wymyślił to wymyślił, komu do głowy wpadł ten fantastyczny pomysł, żeby zmartwychwstanie jezusa święcić żartą od rana białą kiełbą? to przecież powinien być atrybut chrystusa: chleb, wino i biała kiełbasa.
ja wierzę neilowi gaimanowi, że wielkanoc pochodzi z pogańskiej tradycji, tak jak zresztą i wszystko w tej pięknej, wszystkożernej religii katolickiej. ruchome święto, które święci się jajkami, czyli symbolami pogańskimi, święto, podczas którego nie świeci czerwone światełko w kościele, a więc przez trzy... to znaczy jednak dwa, a właściwie jeden i trochę dnia nie ma boga. nie ma.
trzeciego dnia zmartwychwstał, ale jednak w sumie to drugiego. prawda? nie, bo to dogmat, ciii.
kto lubi święta w polsce? no na pewno mężczyźni. to oni siedzą za stołami, na fotelach, drepczą w miejscu na balkonach popalając te taniuchne papieroski rgb albo camele bez akcyzy z rynku, popijają kawkę schłodzoną od polskiej pięknej pogody i czekają aż te baby przyniosą z kuchni specjały, mazurki, babki, sałateczki, jajeczka i pieczenie, przede wszystkim te kurwa kiełbasy, zenek podaj mi trzecio kiełbachę a co się najem to moje heeeeeee!
kobiety urobiły się, ułożyły, ugotowały, upiekły, w końcu przyniosły na stół, a jak wielkie żarcie się skończyło, to niech odniosą, pomyją, a my tu sobie pogadamy jeszcze, he he, co nie heniek, czas na browarka.
piękna moja polska jest, piękna jak robienie zakupów przed świętami, trzeba kupić co najmniej trzy kilo mąki, dwie wytłaczanki jajek, parę chlebów, co by tu jeszcze, o, na przecenie pasta krabowa, weźmiemy marian żeby się bardziej luksusowo poczuć. piękna polska jak szyldy portugalskiej biedronki i jak belgijskie pieniądze płynące strumieniem z unii, która je be i robi zamachy na demokrację polską. he he komisja wenecka to jak kupiec wenecki he he pamiętamy wpisujcie miasta. kiedy wzywa wielkanoc moim honorem jest walka z tonami żarciami naszykowanymi przez usłużne kobiety. ale czemu nie zostałam w kuchni? a, już udało mi się wszystko pozmywać, uff, dzięki panu bogu na pewno, który przecież zmartwychwstał. czerwone światełko na pewno się już świeci w kościele, chociaż już parę lat mnie tam nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz