28.05.2018

ciągle dziwne sytuacje

jakoś na początku, a może raczej bliżej połowy maja wysłałam cv w odpowiedzi na ogłoszenie o szukaniu redaktora w jakiejś firmie. firmy oczywiście nie znałam, czymś tam się niby zajmowali związanym z grafiką i video, a że coraz mniej jest tych ogłoszeń o pracę w mediach, ogłoszeń z - powiedzmy - znośnym opisem posady i ze zrozumiałymi wymaganiami, to wysłałam to cv i nie zastanawiałam się nad tym dłużej. minęło parę dni, nastał poniedziałek i zadzwoniła do mnie pani z tej firmy z zaproszeniem na rozmowę o pracę.
pani brzmiała, jakby była przeraźliwie zestresowana, jakby nad jej głową wisiał miecz damoklesa, a pod jej krzesłem był umieszczony paralizator. dzwoniła do mnie po siedemnastej, co tym bardziej mnie zdziwiło, bo tak właściwie to najczęściej wtedy właśnie kończy się pracę, a nie obdzwania potencjalnych nowych pracowników. no ale odbyłam z nią - powiedzmy - znośną rozmowę, zaproponowałam termin, który mi pasował, a był to czwartek, no i się rozłączyłam.
dostałam jeszcze smsa, który też tchnął stresem, jakiego nie da się wyleczyć trzema tabletami kalms.
w smsie pani zjadła jedną cyfrę w dacie spotkania, więc wysłała jeszcze jednego smsa z przeprosinami, że popełniła błąd.
mijał sobie tydzień, a ja podjęłam próbę sprawdzenia, co to w ogóle za firma. klasycznie moim oczom ukazała się paskudna strona, paskudne zdjęcie przerobione w fotoszopie i paskudne teksty dotyczące porad typu 'jak kupić dobrą drukarkę do drukowania twoich super dobrych zdjęć'. nie zachęciło mnie to. opinii na gowork było kilka i składały się na ocenę 2/5. też nie za bardzo zachęcające.
jako że nie jestem już (a nawet nigdy nie byłam) nieodpowiedzialnym studencikiem, napisałam w czwartek rano smsa, że dzień dobry z przyczyn niezależnych ode mnie odwołuję spotkanie do widzenia.
jakież było moje zdziwienie, kiedy otrzymałam prawie od razu smsa zwrotnego z pytaniem, czy możemy umówić się na dzień następny?
na którą to wiadomość już oczywiście nie odpisałam.
minął czwartek, ja już właściwie o wszystkim zapomniałam, obejrzałam dwa filmy i poszłam spać.
nastał piątek. przed jedenastą rano dzwoni do mnie numer zestresowanej pani. nie odbieram, no bo niby po co. dzwoni chyba do mnie dwa razy. nie odbieram, wyciszam telefon.
mijają dni. jeszcze raz między tamtym piątkiem a dzisiejszym poniedziałkiem dzwonił do mnie numer zestresowanej pani.
zestresowana pani dzwoni też do mnie dzisiaj.
między planowaną rozmową o pracę a dzisiejszym poniedziałkiem minęło ponad dziesięć dni. między pierwszą rozmową telefoniczną a dzisiejszym poniedziałkiem minęło ponad dwa tygodnie.
między zamieszczeniem ogłoszenia o szukaniu pracownika a dzisiejszym poniedziałkiem minęło ponad trzy tygodnie.
numer zestresowanej pani wyświetla mi się dzisiaj po jedenastej, kiedy właśnie wychodzę z domu. wzruszam ramionami, ale coraz bardziej nie rozumiem.
w końcu zestresowana pani dzwoni do mnie dzisiaj jeszcze raz, po szesnastej. zrezygnowana i jednocześnie rozbawiona odbieram i duszę w sobie śmiech, który rodzi się we mnie po usłyszeniu jej zestresowanego głosu.
pani proponuje mi kolejne spotkanie, właściwie to bardzo o nie prosi, skoro tamto nie mogło się odbyć, a jednocześnie pyta mnie, czy dalej szukam pracy.
ja, która jestem fatalnym człowiekiem i po prostu nie umiem zachować powagi, informuję zestresowaną panią, że nawet gdybym pracy dalej szukała, to po tej ilości telefonów nigdy bym się nie zdecydowała na żadną rozmowę. zestresowana pani smutnieje i pyta mnie zdezorientowana, o co mi chodzi. ja w sumie nie wiem co powiedzieć, więc niestety ona zabiera głos i mówi, że rozmawiała z koleżanką i myślała, że musiałam odwołać tamto spotkanie, bo Coś Się Stało. i dlatego tak dzwoniła.
BO SIĘ O MNIE MARTWIŁA. tego nie mówi, ale tak wnioskuję, że chyba się martwiła, tak?
ja pytam ją: gdyby mi zależało na kolejnym spotkaniu, to chyba sama podjęłabym próbę kontaktu?
ona mówi: rozumiem w takim razie życzę pani aby reszta pani dnia była udana i spokojna i...
i ja się rozłączałam, bo naprawdę nie wierzę w to, co słyszę.
i mówię głośno do siebie: kim są ci ludzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz