22.08.2018

夏の悲しみ

1. od paru dni nie palę, bo rozchorowałam się na przeziębienie (spowodowane chyba straszliwym zmoknięciem na marszu równości; równość jednak może być szkodliwa, jak się okazuje) - spróbuję też nie palić przez następne parę dni, a jak mi się uda, to nawet tygodni. z okazji fizycznego niepalenia przypomniał mi się sen, który miałam w gimnazjum, kiedy jeszcze moja ręka żadnej paczki papierosów w ręku nie miała. był to sen o paleniu papierosa - typowy sen zanurzony w jakieś wypełnione nocą i brokatem miejsce. w tym śnie oprócz ciemności i błysku gwiazd była moja świadomość i moja ręka, znajdująca się na swoim miejscu, tam, gdzie znajduje się też w realnym życiu, i ręka podnosiła papierosa do moich ust, ust moje usta robiły magiczną rzecz, a ja się zaciągałam. i było mi bardzo przyjemnie i miło. palić nauczyłam się dopiero kilka lat później, na plaży za bulwarami nazywanej miami beach.
2. z okazji choroby na przeziębienie oglądam anime, które bardzo mi się podoba (ale oczywiście mnie niż 少女革命ウテナ) i odkryłam, że już prawie nic z graficznego japońskiego nie pamiętam, trochę jeszcze hiragany i niektóre znaki, ale wszystko prawie zniknęło. rozumiem za to słowa i możliwe, że przy odrobinie wysiłku dogadałabym się gdzieś na ulicy. rechts, links, gerade aus, bardzo to przecież proste jest. przypomniała mi się za to bardzo zabawna rzecz: kiedy uczyłam się hiragany, co było niemal pierwszym (oczywiście niewyartykułowanym wprost) zadaniem na studia, próbowałam zrobić to jak najszybciej, jak najlepiej, jak w ogóle najmocniej, więc chciałam oszukać swoją głowę grą w skojarzenia. do dzisiaj więc す kojarzy mi się z czołgiem SU-85.
3. wczoraj weszłam na usosa żeby poszukać prac dyplomowych dotyczących pewnej rzeczy, która mnie interesuje, i odkryłam, że usos pozmieniał moje niektóre oceny na przestrzeni wszystkich studiów na dwójki. niektóre przedmioty w ogóle poznikały, inne za to pojawiły się tylko po to, żeby dostać czerwone 2 obok nich. coś się jednak komuś po prostu bardzo pojebało, bo dzisiaj już wszystko wróciło do normy i mogłam nacieszyć oko moimi piątkami z góry do dołu przez dwa lata studiów, z którego jednego roku nie pamiętam, a o drugim wolałabym zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz