29.12.2017

2017 PODSUMOWANKO


zapraszam, jak zawsze jest zabawnie

a w ogóle tak jeszcze w ramach podsumowania tego roku, to dzisiaj poszłam se na zakupy spożywcze, bo skończyło się żarcie świąteczne, a wczorajszy trzeci dzień z rzędu jedzenia bigosu wywołał u mnie WZDĘCIE, i okazało się na tych zakupach, że z co najmniej dwóch powodów koniec jest już naprawdę bliziutko. jeden powód to stada starych ludzi na zakupach, właściwie chyba średnia wieku była tak siedemdziesiąt. po chleb ustawiła się kolejka, tak jak i zresztą po fajerwerki, a w alejkach słychać było stłumione szepty typu 'hmm... a co to... dżogobela?', straszniejsze nawet od szeptów w silent hill. no a drugi powód to w sumie taki, że państwo w kolejce do kasy, którzy stali przede mną, zapłacili za swoje zakupy prawie tyle, co ja za moje. tylko że warto zaznaczyć że ja jestem pojebaną wegetarianką i kupowałam masę takich gówien, jak orzechy nerkowca, makaron barwiony atramentem mątwy (no kurwa bardzo wegańsko), szynkę z jajka i mleko owsiane, a oni kupowali tylko parę rzeczy typu łopatka wieprzowa (chyba z kością, mniam), dwa igristoje, rosół w kostce, koncentrat pomidorowy pudliszki i pomarańczową żołądkową gorzką. no i w sumie spoko, jeszcze zastanawiali się, co ugotować na sylwestra, i żal mi się ich zrobiło, jak odeszli od kasy z rachunkiem prawie takim samym jak mój, podczas gdy ja kupiłam żarcia na kolejny prawie tydzień czy coś. a przecież igristoje kosztuje piątkę, wóda tak z trzydzieści - to niemożliwe, żeby NORMALNE POLSKIE JEDZENIE kosztowało prawie tak dużo, co głupie wegańskie fanaberie... co nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz