10.02.2017

je voudrais tuer ma mère




Wyśnione miłości stały się automatycznie moim ulubionym filmem. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo wiele osób od razu zaczęło mówić, że to ich ulubiony film. Jednak wówczas w moim małym mieście nikt nie wiedział o Xavierze Dolanie, a i ja niewiele wiedziałam wtedy o filmach. Nie mogłam więc porozmawiać sobie z nikim za bardzo. W końcu mój przyjaciel obejrzał Wyśnione miłości i nauczyliśmy się dialogu sprzed sceny z Pass This On, ki es se android, sa mere, es apel de-zi-re. Oczywiście nie mogłam wtedy marzyć o niczym innym, jak o byciu Marie, a mój przyjaciel byłby Xavierem Dolanem, pardon, Francisem. Każdy chciał być na pewno wtedy Xavierem Dolanem.
Minęło parę lat, minęło pięć, sześć lat, mam dwadzieścia dwa lata i właściwie teraz już nie chcę być Xavierem Dolanem. Ale na każdy jego nowy film czekam jak na Coś Wyjątkowego (nie świętuję Bożego Narodzenia ani urodzin, nie za bardzo obchodzą mnie piątki, rocznice i imieniny, więc nie mogę porównać premier filmów Dolana do któregoś z takich wydarzeń). 
A na To tylko koniec świata trzeba było poczekać ponad rok. I czekałam, bardzo spokojnie, a potem w końcu obejrzałam film. 
Już tak czekać zdarzało mi się wielokrotnie. Do dzisiaj na Filmwebie można znaleźć mojego posta z 7 listopada 2012 roku, jak jeszcze czekałam na Na zawsze Laurence, jak jeszcze działało Kino Tumult w moim małym mieście. Nie mogłam pójść do kina na Na zawsze Laurence, bo seanse były po 21, a nikt nie chciał ze mną pójść. Właściwie nie pomyślałabym wtedy, w 2012 roku, o zaproszeniu kogokolwiek na film Xaviera Dolana. Dolan unosił się wówczas w przestrzeni mojego ciasnego pokoju pomiędzy plakatem z Bowiem a reprodukcjami prac Warhola. Dolan był tylko dla mnie, kiedy gasiłam światło i włączałam sobie Pass This On i płakałam, tak się płacze do rzeczy, których się nie ma, a które bardzo by się mieć chciało, a których mieć nie można.
Ale Jenny Holzer dobrze mówiła: be careful what you wish for.
To tylko koniec świata to swego rodzaju kompilacja, ale w żadnym razie nie jakiś słaby mixtape, motywów ze wszystkich filmów Dolana. Mam wrażenie, że Xavier w pewien w sposób buduje swoją własną filmową przestrzeń, niemal jak jakiś Tarantino (nie cierpię Tarantino). Buduje świat, w którym zagrożenie jest prawie tym samym, co przyjemność, buduje z kolejnych filmów jak z kolejnych puzzli pewien obraz, składając powoli poszczególne elementy, wmontowując je jeden w drugi i w kolejny, powtarzając niektóre partie, sprawdzając wytrzymałość i testując cierpliwie kolejne konfiguracje. 
Każdy chciał być Xavierem Dolanem i każdy mówił, że Wyśnione miłości to jego ulubiony film. Bo każdy chciał i chciałby dalej być tak kreatywny, tak umiejętnie przetwarzać popkulturę i łączyć ją ze swego rodzaju tradycjonalizmem. Każdemu nieobeznanemu widzowi Wyśnione miłości się podobały, bo były prostą historią z pięknymi kadrami, dobrą muzyką i z realistycznymi postaciami #reletablememe
Ale przed tym wszystkim było przecież Zabiłem moją matkę. I ja obejrzałam Zabiłem moją matkę i wiem, że tak naprawdę Dolan wcale nie zabił swojej matki, ale w okolicach 2011 roku co trzeci avatar na lastfmie był gifem z Nielsem Schneiderem. I ten moment z Vive la Fete, który obejrzałam chyba z pięćdziesiąt razy.
Zawsze jest motyw tej opresyjnej rodziny. Nie tylko może opresyjnej, ale po prostu rodziny, która musi jakoś naginać rzeczywistość głównego bohatera. Zawsze jest właśnie ten silny (albo nie?) bohater, główna postać, której oczami ogląda się wszystkie wydarzenia, a także po którego stronie zazwyczaj chce się stanąć. Hubert. Francis (może trochę też właśnie Marie akurat w tym przypadku). Laurence. Tom. Steve. I w końcu Louis-Jean. 
Do dzisiaj pamiętam jak szłam w ważne miejsce w 2012 roku i też sobie tak kolczyk w tylko jedno ucho jak Laurence (i Bowie, wiadomo).
Xavier Dolan odżegnuje się jednak w jakiś pokrętny sposób od oskarżania rodziny o całe zło, tak jak na przykład otwarcie robią to w Polsce tacy pisarze jak Izabela Filipiak albo Wojciech Kuczok (a w filmowym świecie coraz mocniej jakiś Jan Komasa czy Katarzyna Rosłaniec). Rodzina jest czymś, co trzeba znieść, co trzeba także unieść, co robią pod presją bohaterowie filmów Dolana, ale Xavier przewrotnie niemal zawsze pokazuje, że ofiarą nie jest właśnie ten główny bohater, ale często sami członkowie rodziny - najczęściej matka; w To tylko koniec świata poszkodowanymi są młodsza siostra, starszy brat i jego żona. 
Niczym nowym w kinie francuskojęzycznym nie jest poruszanie tematu rodzinnego, analizowanie go z mniejszą lub większą powagą - mi To tylko koniec świata przypominał trochę inny świeży francuski film, surrealistyczny dramat W pionie Alaina Guiraudiego. Rodzina to tylko coś, w co się wplątuje, coś, co chce się mieć, co jest niebezpieczne, jest zobowiązaniem, pułapką, w którą się wpada z własnej woli. Leo mówi w W pionie: wszystko będzie w porządku, tylko pozostańmy w pionie. Czy tak jest - nie wiadomo, film się kończy w tym momencie.
Dolan posiadł jednak tę możliwość lekkiego mówienia o rzeczach niesamowicie ciężkich. O samotności, porzuceniu, odrzuceniu, o kłamstwie i fałszu, o tęsknocie i zdradzie, a przede wszystkim o śmierci. Coraz mocniej kieruje swoją uwagę w stronę egzystencjalizmu; To tylko koniec świata to tak naprawdę nic innego, jak traktat o tym, czym jest człowiek i czym jest jego życie w obliczu innych żyć i w obliczu nieskończoności. Cały film wybrzmiewa trochę jak obraz Żuławskiego, widać (przynajmniej in my humble opinion) punkty styczne z ostatnim dziełem mistrza, Kosmosem
Xavier Dolan ciągle chciałby zabić swoją matkę. W przenośni, tak samo jak tytuł jego debiutu był jedną wielką metaforą. Teraz jednak powoli godzi się z myślą, że nieuniknione jest spuszczenie oczu i zaakceptowanie świadomości na temat rodzenia się i umierania. To tylko koniec świata bardzo powoli roztacza wizję absolutności życia: nie można uciec od przemijania, od upływu czasu, nie można także uciec od rodziny, której nie było możliwości wybrać. I ta absolutność wypływa na pierwszy plan filmu, który jest duszny, denerwujący, dołujący. Jest dziełem zamkniętym, skończonym, po którego obejrzeniu można zrobić tylko to, co robi Louis-Jean w końcowej scenie. ¯\_(ツ)_/¯

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz