24.05.2018

wyznania #2

jak już się ma tego bloga to może warto by było coś na nim od czasu do czasu napisać, a nie tylko wstawiać linki do jutuba.
miałam dzisiaj naprawdę ciężką noc, wiadomo, że może nie aż tak ciężką, jak to się zdarzało jeszcze parę lat temu, ale na tyle była to noc niedobra, że aż mi się dzisiaj odechciewa myśleć o wieczorze i zgaszaniu światła.
oprócz zwyczajowego problemu z zaśnięciem i zwyczajowego nerwowego budzenia się co jakiś czas, nastąpiło dawno niewidziane obudzenie się i spojrzenie na zegar ajfona akurat o 4:44. klasyczek, wiadomo, godzina szatana, od razu mi się przypomniały wszystkie mądre słowa i porady pojawiające się w 'obecności', a także jej drugiej części, 'obecności 2'.
a potem zasnęłam. i przyśniło mi się, że jestem w mieszkaniu, w którym teraz mieszkam. i jest dzień, jest nawet popołudnie, mój chłopak musi wychodzić do pracy, już się właściwie zbiera do wyjścia z domu, a ja dostaję jakichś dreszczy, jakiś strach na mnie opada i nagle gaśnie (nie wiadomo czemu, bo nigdy go prawie nie zapalamy) górne światło. samo z siebie. i jest jakieś dziwne ciche wycie i rozlegają się trzaski w kuchni.
a kiedy do tej kuchni zaglądam to widzę, że mimo tego, że piec nie jest włączony, to patelnia stojąca na nim pali się żywym ogniem. chwytam i odstawiam patelnię, która na co dzień służy do smażenia czosnku i dodawania do niego pomidorów pelati z puszki, ale teraz żywym ogniem płonie też palnik. palnik w piecu na prąd.
otwieram okna na oścież. światło znowu gaśnie samo z siebie. mówię, że sama nie zostanę w tym mieszkaniu. za oknami widzę formujące się w burzę chmury.
pakuję do siatki ładowarkę do telefonu, wodę i co tam jeszcze można do siatki zapakować i już już mamy oboje wyjść z nagle nawiedzonego mieszkania, które przez czas popołudnia ma przestać być nawiedzone dzięki otwartym na oścież oknom, kiedy koło łóżka i jednocześnie fotela pojawia się
duch.
pojawia się duch.
duch osoby z mojej rodziny, która jeszcze żyje.
duch wygląda bardzo realistycznie i duchowo. czuję chłód, który daje mi gęsią skórkę.
ale zamiast spierdalać z mieszkania, podbiegam do ducha, chyba go próbuję objąć czy coś i mówię: czemu się tu pojawiasz?
a duch mówi:
tęsknię za tobą, tęsknię, tak było kiedyś dobrze, tęsknię, przecież ty taka samotna jesteś.
a ja mówię:
nie, nie jestem wcale samotna, szczególnie nie teraz, wszystko jest u mnie dobrze.
i mówię:
nie potrzebuję cię, odejdź spokojnie, odejdź.
i wtedy dzwoni telefon mojego chłopaka, budzę się, bije mi serce. a ducha nie ma obok łóżka i fotela jednocześnie.

1 komentarz:

  1. ja pierdole, to jest najstraszniejsza rzecz jaka w ostatnim czasie przeczytalam/uslyszalam

    OdpowiedzUsuń